Marlboro. cz 3

Obudziłam się i ziewnęłam lekko. Poczułam jak silne, męskie ramię wciąż przygarnia mnie do siebie i uśmiechnęłam się zadowolona. Kamil wyglądał tak uroczo, gdy spał. Był spokojny i poważny co nieczęsto mu się zdarzało. Przyjemnie było obudzić się obok niego. Kiedy przypomniałam sobie co robiliśmy wczoraj i przedwczoraj, na mojej twarzy pojawił się zdradliwy rumieniec. Doskonale pamiętałam jak jego usta całowały mój brzuch, moje uda i przestrzeń między nimi. Był znakomitym kochankiem. Dawał mi wszystko czego pragnęłam i to z nawiązką. Nie wiedziałam co będzie kiedy Łukasz wróci i szczerze mówiąc bałam się o tym myśleć. Zamarłam. Łukasz wróci… Spojrzałam na zegarek obok łóżka i zerwałam się na równe nogi. Było po dziesiątej, a Łukasz napisał, że będzie w okolicach jedenastej. Byłam przerażona. Zaczęłam budzić Kamila, który nawet po moim zeskoku z łóżka nie wykazał żadnych oznak życia.
– Kamil obudź się! Wstawaj. Łukasz zaraz tu będzie. – wołałam.
Mężczyzna otworzył oczy z wysiłkiem i spojrzał na mnie nieobecnym wzrokiem.
– Coś się stało? – zapytał. W tej chwili to pytanie wydawało mi się najgłupsze pod słońcem.
– Łukasz zaraz wróci. Musisz już iść. – powiedziałam oblizując wargi.
– Ale jak to? Tak bez śniadania? – rzucił.
Myślałam, że go zamorduje. Na szczęście Kamil posłał mi niewinny uśmiech i wstał. Ubrał się i poszedł do łazienki. W tym czasie ja przebrałam się w dres i z niepokojem patrzyłam na zegarek.
– Już się wynoszę nie denerwuj się tak. – powiedział Kamil wychodząc z łazienki. Podszedł do mnie i chwycił moją twarz w dłonie. Pocałował mnie delikatnie i przygryzł moją dolną wargę.
– Masz tęsknić. – rzucił uwodzicielskim szeptem.
– Błagam cię idź już. – odparłam. Nie miałam czasu na jakieś niuanse z jego strony. Chciałam żeby jak najszybciej się ewakuował. Odprowadziłam go do drzwi i z ulgą je za nim zamknęłam. Oparłam się o nie i odetchnęłam głęboko tak jakbym właśnie przebiegła spory dystans. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Musiałam pozbyć się z siebie jego zapachu. Nie wiem dlaczego, ale cały czas miałam wrażenie, ze wystarczy na mnie spojrzeć żeby poznać prawdę. Obejrzałam się dokładnie w lusterku. Znalazłam kilka charakterystycznych otarć, albo delikatnych malinek. Dwie na piersiach, jedna na szyi. Miałam lekko zaczerwieniony policzek od jego zarostu. W sumie to wszystko nie było zbyt widoczne, ale dla mnie gorzej być nie mogło. Jedyna opcja jest taka, że Łukasz rzadko mnie dotyka i będę mogła wszystko przed nim ukryć. A przynajmniej taką miałam nadzieję. Zrobiłam sobie lekki makijaż nie pomijając policzka i szyi. Piersi zostawiłam w spokoju. Kiedy skończyłam się bawić było dziesięć po jedenastej. Łukasza jeszcze nie było. Odetchnęłam z ulgą. To oznaczało, że nie miał szansy spotkać Kamila wychodzącego z naszego bloku. Łukasz stanął w drzwiach dokładnie osiem minut później. Był w bardzo pogodnym nastroju. W progu uśmiechnął się do mnie i jak tylko ściągnął buty, przygarnął mnie do siebie i mocno pocałował.
– Wszystko poszło tak jak chcieliśmy. Okazało się, że mam niezłe zdolności negocjatorskie. – powiedział dumny z siebie. Uśmiechnęłam się z wysiłkiem.
– Gratuluję. – wymamrotałam tylko. Łukasz zaczął mi opowiadać o hotelu w którym się zatrzymali, o ofertach i samochodach jakie nabyli. Udawałam, że go słucham, choć myślami byłam gdzie indziej. Kiedy go tu nie było, łatwiej było mi udawać, że go nie ma, że nie wyrządzam mu krzywdy. A teraz kiedy wrócił i był taki szczęśliwy, rozpromieniony, po prostu się nienawidziłam. Jak ja mogłam mu zrobić coś takiego? Jak mogłam pójść do łóżka z jego własnym bratem? Boże nie mieściło mi się to w głowie. Przez ten weekend po prostu nie byłam sobą. Zachowywałam się jak ktoś inny. Jak jakiś narkoman na głodzie w połączeniu z zakochaną nastolatką. Przed oczami jak film zaczęły mi się przesuwać sceny z ostatnich godzin. Ja i Kamil na sofie w salonie, ja i Kamil w kuchni podczas robienia kolacji. O tak to jedna z moich ulubionych scen. Dokładnie pamiętałam jak zaszedł mnie od tyłu i skierował swoją dłoń między moje nogi, a potem szepnął, że jest bardzo głodny. Odwróciłam się w jego stronę i wsunęłam mu do ust kawałek sera. Zjadł go, a potem bezceremonialnie posadził mnie na blacie, klęknął przede mną i rozszerzył mi nogi… Dość, nakazałam sobie. Jak mogłam fantazjować o swoim kochanku w obecności mojego obecnego faceta?
– Marika, słuchasz mnie? Chyba nie jesteś zła o ten wyjazd? – usłyszałam. Spojrzałam na Łukasza trochę nieobecnym wzrokiem.
– Nie, nie jestem. – odparłam i zaproponowałam, że zrobię coś do jedzenia. Łukasz jak tylko wstałam, złapał mnie za rękę i posadził sobie na kolanach.
– Tęskniłem za tobą. Nie lubię jak rozstajemy się na tak długo. – powiedział cicho, głaskając mnie po udzie. Nie wiem jak to się stało, że do oczu napłynęły mi łzy. Po prostu miałam ochotę się rozpłakać. Opanowałam się jednak i gwałtownie zamrugałam, żeby nieproszone krople nie wypłynęły na policzki.
– Hej, dlaczego płaczesz? Mari… – Łukasz pocałował mnie lekko i pogłaskał dłonią mój policzek.
– Przepraszam to ze zmęczenia. Łatwo mnie wyprowadzić z równowagi. – mruknęłam.
– Więc jesteś zła? – westchnął Łukasz.
Tak, ale na siebie. – chciałam powiedzieć. Zamiast tego pokręciłam głową.
– Nie po prostu cieszę się, że wróciłeś i nie będę już sama.
– Ja też się cieszę. Chodź do mnie. – Przytulił mnie i zaczął głaskać mnie po włosach. Na początku czułam się źle kiedy tak trzymał mnie w ramionach bo wiedziałam, że na to nie zasługuję. Ale po dłuższej chwili odetchnęłam z ulgą i przytuliłam się do niego jeszcze mocniej bo działało to na mnie kojąco. Postanowiłam ratować jakoś nasz związek. Nawet jeśli to Łukasz pierwszy odsunął się ode mnie, to mój występek przebił wszystko i cała wina spadła na mnie. Wiedziałam, że teraz będę musiała unikać Kamila i w sumie nie powinno być to trudne. Łukasz nie przepadał za bratem, więc łatwo będzie unikać jakichkolwiek spotkań.
– Wyjedźmy gdzieś. – zaproponowałam nagle. Łukasz odsunął mnie od siebie tak by móc spojrzeć mi w oczy.
– Gdzie chcesz jechać? – zapytał.
– Nie wiem. W góry, nad morze, za granicę. Wszystko mi jedno. – rzuciłam.
Łukasz uśmiechnął się delikatnie.
– Musiałaś się nieźle stęsknić. Okej zrobimy tak. Jak tylko sprowadzimy samochody do salonu i dopnę sprawę na ostatni guzik, wezmę zaległy urlop i gdzieś pojedziemy. Zgoda?
– A ile to potrwa? – spytałam trochę zrezygnowana.
– Tydzień, góra dwa. – odparł po chwili zastanowienia.
Nie miałam wielkiego wyboru, więc się zgodziłam. Po południu poszliśmy do kina. To Łukasz wyszedł z taką propozycją czym mnie zaskoczył bo dawno nigdzie nie byliśmy, nie licząc spotkania u Kamila i Oliwii. Jak tylko o nich pomyślałam, znów naszły mnie wyrzuty sumienia. Cały seans przesiedziałam jak na szpilkach. Było mi niedobrze. Łukasz musiał to zauważyć po co chwilę pytał czy dobrze się czuję. W końcu nie wytrzymałam i poszłam zwymiotować do toalety. Nie wiedziałam, że cierpienie psychiczne tak bardzo przekłada się na zdrowie fizyczne. Łukasz czekał na mnie przed wejściem do łazienki.
– Zabiorę cię do domu. Chyba czymś się strułaś. – powiedział obejmując mnie ramieniem.
W domu wcale nie było lepiej. Zaszyłam się w łazience, weszłam pod prysznic i poryczałam się jak dziecko wierząc, że szum wody wszystko zagłuszy. Kiedy wyszłam z łazienki zauważyłam, że mój telefon świeci. Pełna najgorszych przeczuć przeczytałam sms’a. „ Wciąż o tobie myślę. Bezustannie czuję twój zapach i smak.” Natychmiast skasowałam wiadomość i przezornie wyłączyłam telefon. Poszłam spać sama bo Łukasz pracował przy komputerze. Tym razem nie miałam do niego pretensji, nawet trochę się cieszyłam. Następnego dnia Łukasz zrobił mi kawę i ulotnił się do pracy. Wypiłam tylko trochę bo miałam wrażenie, że przepali mi wnętrzności. Zamiast tego wypiłam dwa kubki zielonej herbaty. W pracy nie mogłam się na niczym skupić. W końcu zauważył to jeden z nowych pracowników. Słabo go znałam. Miał na imię Igor i wydawał się naprawdę sympatyczny. Jednak nawet jego pogodny uśmiech nie pozwolił mi zapomnieć o tym co robiłam podczas weekendu.
– Marika, wszystko w porządku? Może zrobię ci herbaty? – zaoferował się.
– Wyglądam aż tak źle? – próbowałam zażartować.
– Średnio. Może powinnaś iść do domu.
Perspektywa siedzenia samej wśród czterech ścian ze swoimi problemami, groziła kolejnymi wymiotami, albo obłędem. Pomyślałam zatem, że lepiej męczyć się wśród ludzi.
– Nic mi nie jest, naprawdę. Po prostu jestem po zatruci pokarmowym. Dlatego wyglądam tak paskudnie. – mruknęłam i przeniosłam wzrok na monitor. I tak nie umiałam sklecić zdania, ale on nie musiał o tym wiedzieć.
– Tego nie powiedziałem. Zwyczajnie się martwię. Gdybyś zdecydowała się na tą herbatę, wystarczy powiedzieć. – rzucił na odchodne. Kiedy wyszedł z naszego pokoiku, od razu zapanował gwar.
– No no, kochana ty to wiesz jak przyciągnąć najlepsze kąski. – powiedziała Patrycja. Spojrzałam na nią z politowaniem.
– Przyszedł po korektę, nawet nie do mnie. – odparłam.
– Ale z tobą rozmawiał. To naprawdę niezłe ciacho. I prawdopodobnie przejmie cały ten interes. Wszyscy wiedzą, że Witkowski w końcu odejdzie na emeryturę, a Igor ma największe kwalifikację by go zastąpić.
– Czy ja wiem? – wtrąciła Magda. – Krótko tu pracuje.
– Ale w poprzedniej redakcji był vice dyrektorem. Witkowski chętnie powierzyłby mu cały ten bałagan, byleby wyciągnął pismo na wyżyny. Nowy już wprowadza innowacje. Ponoć zakłada nowy dział. Chce dotrzeć do kobiet. – mówiła Patrycja.
– Ale z ciebie plotkara. – westchnęłam. – Nowy dział, oznacza więcej pracy, więc bierzmy się do roboty.
Mój podły humor chyba na dobre zamknął Patrycji usta. Każda z nas zatopiła się w pracy. Dopiero później przerywałyśmy ją krótkimi rozmowami w których ja, szczerze mówiąc najmniej się udzielałam. Kiedy wyszłam w redakcji, odetchnęłam z ulgą. Byłam wyczerpana. Niestety mój koszmar jeszcze się nie skończył. Po drugiej stronie ulicy zobaczyłam Kamila. Przyspieszyłam kroku, ale niestety już zdążył mnie zauważyć.
– Hej Marika, uciekasz przede mną? – zapytał z szerokim uśmiechem.
– A ty mnie śledzisz?
– Uuu, widzę, że jesteś nie w humorze. – powiedział żartobliwie jakby było w tym coś śmiesznego.
– Gratuluję spostrzegawczości. Muszę już iść. – mruknęłam i spróbowałam go wyminąć. Niestety Kamil zastąpił mi drogę.
– Ej, co się dzieje? – spoważniał. Patrzył na mnie marszcząc brwi.
– Kamil, a jaki myślisz? Łukasz wrócił, więc czego się spodziewałeś?
– Na pewno nie tego. Już zapomniałaś jak nam było dobrze? – spytał. Przymknęłam oczy by nie wybuchnąć. Pamiętałam jak było i w niczym mi to nie pomagało.
– Było minęło. Powinniśmy o tym zapomnieć jak najszybciej. Dla Łukasza, dla nas…
Kamil patrzył na mnie zdezorientowany. Nie wiedział czy śmiać się czy krzyczeć. Widziałam jaką walkę ze sobą toczył.
– Nie pozwolę ci tego skończyć Mari. Próbujesz się oszukiwać bo tak naprawdę wiesz, że tylko ja umiem dać ci to czego pragniesz. Zamierzam kontynuować to co zaczęliśmy w piątkowy wieczór.
– To muszę cię rozczarować bo ja skończyłam. – warknęłam i wyminęłam go. Jak on w ogóle śmiał mówić do mnie w ten sposób? Czy on nie rozumiał, że kiedy mówiłam NIE to znaczy, że naprawdę tego nie chcę?
– W takim razie Łukasz dowie się o wszystkim. – usłyszałam za plecami. Zatrzymałam się raptownie i odwróciłam w jego stronę.
– Co powiedziałeś? – wydusiłam.
– To co słyszałaś. Jeśli zrezygnujesz, powiem Łukaszowi o twojej zdradzie.
– Nie zrobisz tego. – powiedziałam podchodząc do niego. – Obciążysz też siebie.
Kamil uśmiechnął się upiornie. Już nie był tym samym facetem, którego znałam parę minut temu.
– Chyba mnie nie znasz. Nawet nie wiesz jaką satysfakcję sprawiłoby mi przyznanie się Łukaszowi, że ja i jego dziewczyna pieprzyliśmy się jak króliki w jego własnej sypialni.
Poczułam się tak jakbym dostała w twarz. Jego słowa zraniły mnie dogłębnie. Miałam ochotę przywalić mu czymś ciężkim w głowę.
– A Oliwia? Nie wmówisz mi, że jej też chętnie to powiesz. Przecież dzięki jej pieniądzom żyjesz jak ci się podoba. Zbyt wiele masz do stracenia. – powiedziałam pewna, że o tym nie pomyślał. Niestety widząc jego szyderczy uśmiech wiedziałam, że się mylę.
– Jest naiwna i łatwowierna. No i zakochana we mnie po uszy. Ciebie zmiesza z błotem, a mnie pocieszy gdy jej powiem, że mnie uwiodłaś. Trochę pokrzyczy, pozłości się i jej przejdzie, zwłaszcza kiedy zaproponuję ustalenie daty ślubu. Jej największe marzenie. – oznajmił.
Czułam się jak w potrzasku. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jak miałabym spojrzeć Łukaszowi w oczy kiedy Kamil o wszystkim by mu powiedział? Przecież planowałam wszystko między nami odbudować. On nie wybaczyłby mi tak jak Oliwia Kamilowi. Niestety nie poszedłby na to, że Kamil mnie zbałamucił i uwiódł. Oliwia uwierzyłaby w to bo chciałaby w to wierzyć, a Łukasz widziałby tylko jedno. Zdradę.
– Dobrze, zgadzam się. – powiedziałam cicho, zupełnie wbrew sobie.
– Grzeczna dziewczynka.

Dodał/a: Danielle. w dniu 1-12-2012 – czytano 3211 razy.
Słowa kluczowe: uwodzenie pożądanie Danielle.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (10)

S.dnia 2012-12-01 18:37:55.

Kuźwa, zrobię Ci kiedyś coś. Czytam to i tak się wczuwam.. Obydwoje zachowali się conajmniej nie ok w stosunku siebie samych jak i Łukasza ale.. No lubię tego “złego” braciszka no 😉 Pisz dalej 🙂

nimfa.dnia 2012-12-01 20:37:07.

Świetne. Czekam na kolejne.

Caroline.dnia 2012-12-02 19:31:22.

No..No…No,historia zmieniła sie o 180 stopnii,moze i dobrze? By Marika zobaczyła dlaczego jej własny chlopak nie lubi swojego brata?

Coz,swietne to jest;*

Czekam na kolejny D

Rybka80dnia 2012-12-02 20:07:05.

Danielle, można gdzieś jeszcze znaleźć Twoje inne opowiadania? Masz może stronę ze Swoją twórczością, bo opowiadania są świetne, wciągają od początku i czyta się je jednym tchem.

Danielle.dnia 2012-12-03 15:00:39.

Robka80 póki co wrzucam opowiadania tylko na tą stronę, ale pomyślę nad czymś dodatkowym 😉

;**dnia 2012-12-03 16:33:56.

to opowiadanie jest takie.. wciągające. mam nadzieje że szybko napiszesz 4 część !

Danielle.dnia 2012-12-06 15:35:57.

Miało być Rybka80. Przepraszam za pomyłkę 😉

Rybka80dnia 2012-12-07 20:41:40.

Dzięki za odpowiedź 🙂 Czekam z niecierpliwością na kolejną część 🙂

misia dnia 2012-12-08 22:04:14.

kiedy nastepne ??

mr.dnia 2014-02-09 02:12:42.

mogłabyś książkę napisać, byłabym pierwsza w kolejce po jakiś egzemplarz 🙂

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Marlboro. cz 3"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.