Chabrowa Róża – Rozdział XVI

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Rozdział XVI
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Mieszkanie Seleny było bardzo przytulnie urządzonym miejscem. Pastelowe kolory uspakajały i pozwalały wypocząć. Stylowe meble świadczyły o klasie i wyczuciu lokatorki. Eliza była tu dopiero drugi raz, a za pierwszym nie myślała o tym, żeby się rozglądać, a jedynie jakby stąd uciec. Teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej.
Niedługo po incydencie w klubie, nowa przyjaciółka zadzwoniła do Elizy, zapytać czy wszystko u niej w porządku. Potem, dowiedziawszy się, że dziewczyna nie chce widzieć się z Mattem, zaproponowała, żeby Eliza pomieszkała przez jakiś czas u niej. Ta, z braku lepszego rozwiązania, chętnie przystała na propozycję Seleny. Kiedy tylko bogini skończyła pracę, Daniel zawiózł Elizę do znajdującego się na Starym Mieście mieszkania Seleny. Tam, niechętnie, zostawił ją pod opieką nowej przyjaciółki.
Teraz Eliza siedziała na kremowej kanapie, w dalszym ciągu zbyt przejęta nocnymi wydarzeniami, żeby móc, tak po prostu, iść spać.
– To nie twoja wina – powtórzyła ostro Selena kolejny raz. – Nie powinien się wtrącać! W końcu to twoje własne decyzje, a nie jego!
– Tak, ale… – odpowiedziała niepewnie Eliza, która to właśnie za namową Seleny i reszty nowych przyjaciółek postanowiła przyjąć propozycję pracy w Propagandzie.
– Żadnego „ale” – przerwała jej stanowczo dziewczyna, w jej migdałowych oczach pojawiły się niebezpieczne błyski. – Chciałaś dobrze, nie tylko dla siebie, ale też dla tego idioty! Potrzebowałaś tej pracy. Naprawdę uważam, że nie powinnaś rezygnować.
Eliza obrzuciła Selenę smutnym spojrzeniem niebieskich oczu. Była w niej jakaś dziwna stanowczość i pewność siebie.
– Już i tak wystarczająco wiele razy go raniłam, nie chcę tego więcej robić. Przyjęłam tą pracę, bo nie spodziewałam się, że tak ostro zareaguje. Nie zrobię tego więcej.
Selena skinęła głową. Postanowiła odpuścić.
– To twoja decyzja, mała – odpowiedziała pojednawczo. – Prześpij się, jutro zobaczysz to wszystko w jaśniejszych barwach.
Eliza uśmiechnęła się smutno.
– Dziękuję, że zaprosiłaś mnie do siebie – powiedziała cicho.
– Nie ma sprawy, w końcu od czegoś są przyjaciółki, prawda?
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Zaczynało już świtać, kiedy Matt wrócił do domu. Jego sytuacja nie wyglądała dobrze, wiedział jednak, że mogło być znacznie gorzej. Został dyscyplinarnie zwolniony z pracy, ale przynajmniej mężczyzna, którego uderzył nie wniósł oskarżenia i chłopak nie wylądował w areszcie. Dalej nie mógł uwierzyć, w to co się stało. Co ona sobie w ogóle myślała?! Musiał poważnie porozmawiać z tą cholerną dziewczyną!
Kiedy wszedł do pokoju, zobaczył nietknięte łóżko. No tak, pewnie śpi z Danielem, przyszła do niego nieprzyjemna, bolesna myśl. Szybkim krokiem skierował się do sypialni przyjaciela. Kiedy otworzył drzwi, blondyn, gwałtownie przebudzony usiadł na łóżku.
– Co jest? – spytał Matta, lekko zachrypniętym, zaspanym głosem.
– Gdzie Eliza? – odpowiedział tamten pytaniem na pytanie.
Daniel opadł z powrotem na poduszki. Ziewnął przeciągle.
– Zawiozłem ją do Seleny, nie miała ochoty się z tobą widzieć – odpowiedział ziewając.
– Pojadę po nią – stwierdził Matt i nie czekając na odpowiedź wyszedł z pokoju.
Kiedy do Daniela dotarł cały sens rozmowy, wybiegł z pokoju doganiając przyjaciela tuż przed drzwiami wyjściowymi.
– Zaczekaj – powiedział spokojnie. – Daj jej trochę czasu, przeprosisz ją jutro.
– Przeproszę?! – warknął Matt, który w tym momencie miał ochotę zrobić Elizie burzliwą awanturę.
Daniel skinął głową.
– A zamierzałeś zrobić coś innego? – spytał wpatrując się intensywnie w przyjaciela.
– Zamierzałem – odpowiedział Matt wrogo.
– Aha, świetnie, w takim razie możesz przy okazji zabrać resztę jej rzeczy, bo na pewno już tutaj nie wróci – powiedział wzruszając ramionami Daniel. – Kiedy stąd wychodziła, była na ciebie naprawdę zła.
Danielowi nie specjalnie zależało na tym, żeby ta dwójka żyła w zgodzie, ale wiedział, że jeżeli rozstaną się w taki sposób, będzie to dla niego równoznaczne z utratą Elizy, a tego zdecydowanie nie chciał.
– Ona? Zła na mnie? – spytał głupio chłopak.
– Może lepiej ochłoń trochę – zasugerował Daniel – a potem zastanowisz się co powinieneś zrobić dalej…
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Na szklanym blacie stołu, stała opróżniona butelka po białym, półsłodkim, owocowym winie. Były tam też dwa puste kieliszki. Telefon Elizy zadzwonił po raz kolejny. Dziewczyna nawet nie patrząc na ekran odrzuciła połączenie.
– Słusznie i naukowo – powiedziała Selena wchodząc do pokoju z kolejną butelką, tym razem różowego trunku. – Ile już razy próbował?
– 117 – powiedziała ponuro Eliza, ciągle gniewała się na Matta, ale zaczęła się coraz poważniej zastanawiać, czy nie powinna odpuścić, zaczynała się bać, że go w ten sposób zwyczajnie straci.
– I dobrze, niech wie, że źle zrobił! – powiedziała stanowczo szatynka. Nalała do kieliszków wina, ze świeżo otwartej butelki. Ledwo zdążyła skończyć, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. – Otworzę – powiedziała z diabelskim uśmieszkiem na ustach.
Eliza obrzuciła Selenę ponurym spojrzeniem, ale nie protestowała. Zdziwiła się, kiedy po chwili bogini wróciła do pokoju, prowadząc ze sobą Daniela.
– Napijesz się z nami? – spytała chłopaka Selena.
– Pewnie – oznajmił tamten z szerokim uśmiechem.
– W takim razie przyniosę trzeci kieliszek – oznajmiła znikając w kuchni.
– Nie odbierasz telefonów – powiedział spokojnie chłopak, siadając na kanapie, tuż obok Elizy.
Dziewczyna zarumieniła się lekko.
– Przepraszam… planowałam nie odbierać telefonów od Matta, ale potem już przestałam patrzeć kto dzwoni – spojrzała na niego lekko zawstydzona.
– Nie szkodzi – powiedział uśmiechając się do niej wesoło. – Przynajmniej miałem powód, żeby was odwiedzić.
Eliza przysunęła się bliżej do chłopaka, kładąc mu głowę na ramieniu.
– Nie wiem co ze sobą zrobić – przyznała cicho – jednocześnie chcę go ukarać i boję się, że da sobie ze mną spokój.
– Nie zostawi cię – odpowiedział niechętnie Daniel, delikatnie obejmując dziewczynę. – Nie ma takiej opcji.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Wiał silny, porywisty wiatr. Kolorowe, jesienne liście przestały się trzymać gałęzi drzew i spływały na ziemię zataczając w powietrzu serię skomplikowanych piruetów. Matt po raz kolejny, rzucił młodemu wilczkowi, czerwoną piłkę. Psiak miał już cztery miesiące i całkiem sporo urósł od ich pierwszego spotkania. Mimo, że to Eliza oficjalnie była jego właścicielką, nikogo nie darzył tak czystą miłością i przywiązaniem co Matta. Chłopak karmił go, uczył różnych rzeczy i wyprowadzał na długie, kilkugodzinne spacery. Najczęściej Eliza chodziła razem z nimi, ale zdarzało się, że znikali w lesie jedynie we dwójkę. Mattowi taki układ zupełnie odpowiadał. Zyskał wiernego towarzysza w szukaniu coraz to nowych inspiracji do robienia zdjęć. Zresztą biały wilk sam w sobie był całkiem niezłym modelem.
Chłopak po raz kolejny wyciągnął z kieszeni telefon. Wybrał numer Elizy. Po raz kolejny rozłączyła się prawie natychmiast. Matt westchnął. Naprawdę był wdzięczny Danielowi, że tamten powstrzymał go przed zrobieniem dziewczynie awantury. Coraz bardziej zaczynał się bać, że może ją stracić, a na to zwyczajnie nie mógł sobie pozwolić.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Selena roześmiała się srebrzyście. Picie z Danielem było znacznie zabawniejsze. Wspólnie udało im się opróżnić już czwartą butelkę wina. Bogini przyjrzała się uważniej chłopakowi. Już dawno miała na Daniela ochotę. Jej zdaniem było z niego prawdziwe ciacho. Był wysoki, wysportowany i niewątpliwie przystojny. Jego postrzępione blond włosy i niespotykanie zielone oczy, dodawały mu chłopięcego uroku. O tak, z pewnością był warty zachodu. Była przekonana, że jeżeli otwarcie zacznie przystawiać się do chłopaka, tamten zwyczajnie ją zignoruje. Lubiła zdobywać, a Daniel, tak jak i Matt, stanowili dla niej prawdziwe wyzwanie. No cóż, po kolei… Najpierw zając trzeba się jednym, potem będzie spokojnie mogła pomyśleć o drugim… Kiedy chłopak wyszedł do toalety, Selena przysunęła się bliżej Elizy. Wiedziała, że jej nowa przyjaciółka jest bardzo podatna, na różnego rodzaju sugestie i zamierzała z tego teraz właśnie skorzystać.
– Myślałaś kiedyś o trójkąciku? – spytała bez skrępowania dziewczyny.
Eliza spojrzała na nią lekko spłoszonym wzrokiem.
– Co masz na myśli?
– Cholernie podoba mi się Daniel – powiedziała bez owijania w bawełnę – mam na niego prawdziwą ochotę… Może mogłabyś mi pomóc?
– Ja? – zapytała niepewnie Eliza.
– Wiem, że z nim spałaś… leci na ciebie… no nie bądź taka… zrobisz to dla mnie? Chyba nie odstręcza cię myśl, że mogłabyś się znaleźć w łóżku z dziewczyną?
Eliza przecząco pokręciła głową. Alkohol białą mgiełką zasnuwał jej myśli. Przyjemnie szumiało jej w głowie.
– Co mam zrobić? – spytała cicho Seleny.
– Coś, co mam nadzieję bardzo spodoba się Danielowi – powiedziała Selena z kocim uśmiechem, a potem przysunęła się do Elizy jeszcze bliżej.
Dziewczyny usłyszały otwierające się drzwi od łazienki. Szatynka uśmiechnęła się jak prawdziwa diablica. Koniuszkiem języka zwilżyła wargi i pocałowała Elizę w usta.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Daniel stanął w drzwiach, szeroko otwierając oczy. Selena całowała Elizę, a tamta wcale nie pozostawała dłużna. To nie był jakiś przyjacielski całus, to był namiętny, gorący pocałunek. Dziewczyny odsunęły się od siebie dopiero po dłuższej chwili. Selena wyciągnęła ręce i zdjęła z Elizy czarny top, który dziewczyna miała na sobie tego wieczora. Oczom Daniela ukazał się seksowny, koronkowy stanik. Dziewczyny wróciły do całowania. Potem Eliza zaczęła powoli rozbierać Selenę. Po chwili i tamta pokazała burgundowy, gładki biustonosz, podtrzymujący jej bujne, pełne piersi. Daniel stał jak wryty. Nie był w stanie zrobić ani jednego kroku. Eliza oderwała się od Seleny. Obie spojrzały na niego, jakby wcześniej nie zdawały sobie sprawy, że tam stoi. Poczuł jak twarz pali go żywym ogniem. Jego zupełnie już sztywny członek domagał się natychmiastowego uwolnienia z ciasnych spodni.
– Zamierzasz spędzić w progu cały wieczór? – zapytała uszczypliwie Eliza, uśmiechając się do niego zalotnie.
Chłopak z trudem przełknął ślinę, pokręcił przecząco głową.
– Świetnie, to może przyłączysz się do nas? – zaproponowała Selena głosem godnym piekielnej kusicielki.
Odsunęły się, robiąc mu miejsce na kanapie między sobą. Usiadł przy nich, nie do końca wiedząc, czego się może spodziewać. Eliza pocałowała go w usta, potem pocałowała go Selena. Dziewczyny rozpięły jego sportową bluzę, ich dłonie zaczęły błądzić przy jego spodniach. Uniósł się odrobinę, umożliwiając im zsunięcie ich razem z bielizną. Selena aż mruknęła z zadowolenia, kiedy zobaczyła jego sporej wielkości, już dawno gotowe do akcji, przyrodzenie. Ręce dziewczyn zaczęły błądzić po jego płaskim, umięśnionym brzuchu, potem zeszły niżej.
Daniel przymknął oczy, nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje, kiedy dwie szczupłe dłonie spoczęły na jego sterczącym członku. Gdy je na powrót otworzył, dziewczyny znów całowały się, tym razem pochylone nad jego kolanami. Eliza rozpięła trzymającą jej włosy spinkę. Wyprostowała się, odrzucając do tyłu głowę. Jej loki spłynęły na ramiona, złotą kaskadą. Powoli zsunęła ramiączka stanika. Rozpięła biustonosz, odsłaniając jędrne, ładne piersi. Selena nie pozostawała w tyle. Kiedy Daniel spojrzał na nią, ona także nie miała już na sobie stanika. Ciemno brązowe, prawie czarne, sięgające do połowy pleców włosy, opadały luźno na jej bujny, kształtny biust.
Dziewczyny podniosły się z kanapy. Stanęły przed nim, dotykając nawzajem swoich piersi. Jedna, drugiej powoli rozpinała spodnie. Zsuwały je z siebie z gracją, rzucając Danielowi drapieżne, kuszące spojrzenia. Ledwo powstrzymał jęknięcie, kiedy wróciły do niego na kanapę, już teraz każda, jedynie w mocno wyciętych, niewiele zasłaniających majteczkach. Bielizna Seleny była ciemnoczerwona i zdecydowanie wyzywająca, Elizy czarna, koronkowa i delikatna. Daniel mógł myśleć jedynie o tym, że bardzo chciałby zobaczyć obie pary stringów, leżące na podłodze obok kanapy. Eliza wzięła jego dłoń i położyła na piersi Seleny. Chłopak zaczął powoli pieścić, wspaniały, kształtny biust szatynki. Migdałowooka piękność mruknęła z zadowolenia, niespiesznie zsuwając z siebie seksowne majtki. Podniosła ze stołu napełniony do połowy, czerwonym winem kieliszek. Pełnym gracji, kocim ruchem, uroniła kilka kropel na odsłonięty tors Daniela. Mrugnęła do Elizy. Obie przysunęły się do chłopaka i zaczęły powoli, z lubością zlizywać wino z jego ciała.
Chłopak nie mógł już dłużej wytrzymać. Nie chciał. Przesunął dłonią po wyprężonych plecach Elizy. W końcu jego ręka dotknęła delikatnego materiału bielizny. Wsunął palce pod podtrzymującą czarne stringi gumkę, a potem jednym, szybkim ruchem zdjął je z dziewczyny.
Eliza przesunęła się wyżej, drażniąc językiem jego szyję. Delikatnie przygryzła płatek ucha chłopaka. Zamruczała cichutko, kiedy wsunął w nią palec. Była taka wilgotna! Selena zsunęła się jeszcze niżej. Wypięła zgrabną pupę. Ułożyła się tak, żeby jędrnymi piersiami objąć jego członka. Zaczęła przesuwać językiem po główce dużego, sterczącego penisa chłopaka.
Daniel opadł na oparcie kanapy. Na chwilę jego ręka zamarła, między nogami Elizy, potem pewnym gestem, przyciągnął do siebie dziewczynę. Zaczął ją namiętnie całować, splatając swój język z jej językiem. Chłopak za wszelką cenę starał się przypomnieć sobie coś co go nie podnieca. Nie chciał się ośmieszyć zbyt szybko kończąc. W tym jednak momencie zwyczajnie nie potrafił znaleźć takiej rzeczy.
Selena, z wyraźną wprawą, wsunęła do ust sztywny członek chłopaka. Zaczęła pieścić go poruszając się w górę i w dół, jednocześnie drażniąc językiem jego wrażliwsze części. Robiła to coraz szybciej, brała go do buzi coraz głębiej. Trwało to kilka upojnych minut, po których Daniel zwyczajnie nie był w stanie dłużej wytrzymać. Wytrysnął dziewczynie do ust ciepłą spermą. Selena zlizała nasienie z jego członka. Podniosła się niespiesznie.
– Koniec? – spytała z wyraźną nutką zawodu w głosie.
Daniel cały płonął. Zrobiło mu się potwornie głupio. Eliza roześmiała się wesoło.
– Jasne, że nie – odpowiedziała lekko rozbawiona. – On już tak ma, za chwilę będzie mógł znowu.
Okrakiem usiadła na kolanach Daniela, ocierając się o niego swoim nagim ciałem. Wplotła palce w jego jasne włosy i zaczęła namiętnie całować. Selena z przyjemnością zauważyła, że członek chłopaka ponownie wstaje. Ona także przysunęła się bliżej. Przylgnęła swoim pełnym biustem do jego boku.
– Bardzo jestem ciekawa, na co cię jeszcze stać – rozkosznie mruknęła chłopakowi do ucha.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Matt siedział w samochodzie już dłuższą chwilę. Nie mógł się zdecydować, czy powinien z niego wysiąść. Biały wilk siedział na tylnej kanapie, starannie przypięty szelkami. Z pełną uwagą, cierpliwie wpatrywał się w chłopaka, jakby czekając na jego decyzję. W głowie Matta kłębiły się setki chaotycznych myśli. W końcu chłopak otworzył drzwi i wyszedł w chłodne, jesienne powietrze.
– Zostań tu – rzucił stanowczo w kierunku Snowy’ego – zaraz wrócę.
Mam nadzieję, że nie sam, dodał w myślach po czym niechętnie udał się w kierunku mieszkania Seleny. Nie zamierzał dawać dziewczynom możliwości zbycia go. Kiedy wszedł na drugie piętro i stanął przed brązowymi drzwiami po prostu otworzył je i wszedł do środka. Po chwili stał już w drzwiach dobrze znanego, jasnego salonu.
Chłopak poczuł nieprzyjemny ucisk w gardle, gdy zobaczył rozgrywającą się na kanapie scenę. Przez jego twarz przebiegł grymas bólu, zignorował jednak nieprzyjemne, kłębiące się w nim uczucia. Na kremowej kanapie leżał Daniel. Nie miał na sobie ubrania. Na jego lędźwiach siedziała zupełnie naga Selena, ujeżdżając go niczym w rodeo. Na twarzy chłopaka siedziała również pozbawiona ubrań Eliza, jego Eliza, zdał sobie boleśnie sprawę. Trudno, tyle już przeżył, zniesie i to. Dziewczyny nawzajem dotykały swoich piersi. Selena wydawała z siebie głośne jęki i cichsze, zadowolone pomruki, poruszając się coraz szybciej na sterczącym członku chłopaka.
– Cześć – zmusił się Matt do wypowiedzenia tego, jakże banalnego słowa, zwracając na siebie uwagę całej trójki.
Spojrzeli na niego zaskoczeni. Potem Selena uśmiechnęła się do niego uwodzicielsko.
– O, Matti! Może się do nas przyłączysz? – zapytała słodko. – Całkiem nieźle się bawimy.
– Nie, dzięki, nie skorzystam – odpowiedział z trudem powstrzymując złość. – Przyszedłem do Elizy – powiedział wpatrując się w nagie ciało swojej dziewczyny, zupełnie ignorując pozostałą dwójkę. – Porozmawiasz wreszcie ze mną? – zapytał cicho, nie spuszczając z niej ani na moment wzroku.
Eliza znała Matta znacznie lepiej niż Selena i kiedy to mówił stała już przy rogu kanapy z wzrokiem wbitym w jasnobrązowy, jednolity dywanik. W odpowiedzi niepewnie skinęła głową. Zebrała z podłogi swoje ubrania i wyszła do niego na korytarz. Zamknęli za sobą drzwi, zostawiając Selenę i Daniela samym sobie.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Kwadrans później siedzieli w samochodzie, nie odzywając się do siebie ani słowem. Eliza rozejrzała się zdziwiona po okolicy. Matt zaparkował na jakimś nowym osiedlu położonym na obrzeżach miasta. Uznała, że wybrał sobie dziwne miejsce, na to, żeby w spokoju porozmawiać, nie miała jednak zamiaru protestować.
– Wysiądziesz ze mną? – spytał chłopak, nie patrząc na nią.
– Dobrze – odpowiedziała cicho.
Miała serdecznie dosyć tego wszystkiego. Nie chciała już więcej milczenia między nimi, nie zależało jej też na przeprosinach chłopaka, na które tak bardzo nalegała Selena. Jej zdaniem postąpił tak jak uważał za słuszne i nie powinien przepraszać za coś, co bez mrugnięcia pewnie powtórzyłby ponownie. Wysiadła z samochodu, ale nie ruszyła się z miejsca. Matt wypuścił psa, potem podszedł do dziewczyny. Zdawało jej się, że chłopak toczy jakąś wewnętrzną walkę. Nie potrafiła tego dłużej znieść, nie chciała. Przysunęła się bliżej do Matta, a potem najzwyczajniej w świecie się do niego przytuliła. Chłopak odetchnął, z wyraźną ulgą. Objął ją ramionami, przyciągając bliżej do siebie. Przylgnęła do niego jeszcze bardziej. Nigdy, przenigdy więcej nie chciała się z nim kłócić.
– Kocham cię – powiedział cicho, wtulając policzek w jasne włosy dziewczyny. – Nic innego nie ma znaczenia. Mogę ci coś pokazać? – zapytał spokojnym, pełnym nadziei głosem.
Skinęła głową. Niechętnie odsunęła się od chłopaka. Wziął ją za rękę. Weszli wspólnie do jednego, z niskich, nowych bloków. Chłopak zaprowadził ją na czwarte, ostatnie piętro. Otworzył drzwi jednego z mieszkań. Eliza rozejrzała się po pomieszczeniu. Była to przestronna kawalerka, w środku nie było żadnych mebli, jedynie prosty, klasyczny aneks kuchenny. Na jasnych panelach podłogi leżał dmuchany materac, na nim poduszka i śpiwór. Dziewczyna spojrzała na Matta pytająco.
– Czemu tu jesteśmy? – spytała zaciekawiona.
– Ponieważ to nasze mieszkanie – uśmiechnął się do niej ponuro chłopak. – Chciałem, żebyśmy wreszcie byli niezależni od kogokolwiek innego.
– Jak to nasze? – nie zrozumiała dziewczyna.
– Zwyczajnie – odpowiedział prowadząc ją za sobą do środka. Wilk wbiegł za nimi, od razu układając się zadowolony przy materacu. – Wziąłem kredyt i kupiłem mieszkanie. Może nie ma tu takich luksusów jak u Daniela, ale da się żyć…
Eliza nie dała mu skończyć. Oplotła ramionami szyję chłopaka. Pocałowała go w usta. Poderwał ją delikatnie z podłogi. Wziął na ręce i zaniósł na leżący pod ścianą materac. Ostrożnie ułożył dziewczynę na śpiworze, a sam położył się przy niej. Tym razem to on rozpoczął pocałunek. Był długi, pełen namiętności i pasji. Eliza nie chciała niczego więcej, pragnęła tylko jego. Cały otaczający ich świat mógłby w jednej chwili przestać istnieć, a ona nawet nie byłaby w stanie tego zauważyć, tak pochłaniała ją obecność chłopaka.
Ręce Matta wsunęły się pod czarny top Elizy. Zabłądziły ku kształtnym piersiom dziewczyny. Zaczął ją powoli rozbierać, jednocześnie nie przestając całować. Oddech Elizy przyspieszył, czuła, niemal widziała, drobne iskierki przebiegające po jej własnym ciele. To właśnie jego dotyku tak bardzo pragnęła. To jego obecności tak bardzo potrzebowała.
Zsunęła z jego ramion motocyklową, skórzaną kurtkę. Pospiesznie zaczęła zdejmować jego czarnego t-shirta. Tak bardzo pragnęła jego bliskości! Spojrzała w szare oczy chłopaka. Uśmiechnął się do niej delikatnie. Kiedy na nią patrzył, jego wzrok był pełen miłości, zachwytu, oddania i czystego, niczym nie skażonego uwielbienia.
Po chwili leżeli obok siebie zupełnie nadzy. Eliza oplotła nogą biodro chłopaka, chcąc być tak blisko niego, jak to tylko możliwe. Jedną ręką przytulał ją do siebie, drugą zaczął gładzić jej plecy, potem biodra i uda. Żadne słowa nie były im potrzebne. Elizie w zupełności wystarczało to jego cudowne spojrzenie. Przesunęła dłońmi po odsłoniętych plecak chłopaka. Mruknął, kiedy zaczęła go delikatnie drapać. Jego ręka znalazła się między nogami dziewczyny. Z jej ust wyrwał się cichy, rozkoszny jęk. Mimowolnie poruszyła biodrami. Otarła się brzuchem o jego sztywny, pokaźny, gotowy do akcji członek.
Chłopak przewrócił ją na plecy. W jednej chwili znalazł się nad nią. Rozsunęła nogi. Tak bardzo chciała go poczuć w sobie! Matt widocznie nie zamierzał jednak jeszcze wchodzić w dziewczynę. Usiadł. Położył dłonie na jej piersiach. Zaczął delikatnie pieścić jej sutki. Podniecał ją coraz bardziej. Dziewczyna zaczęła się wić pod jego dotykiem. Pochylił się i znów ją pocałował, nie przerywając jednak pieszczot. Potem jego ręka zjechała niżej, na brzuch dziewczyny, by w końcu dotknąć łechtaczki. Jego palce zagłębiły się w jej wilgotną, ciasną szparkę. Eliza przymknęła oczy. Jej ręce zacisnęły się na jego ramionach. Przez chwilę myślała, że zwariuje.
Chłopak otarł się swoim sztywnym członkiem, o podbrzusze dziewczyny. Potem przesunął się odrobinę niżej i wszedł w jej wilgotne wnętrze. Eliza nie potrafiła uspokoić oddechu. Nogami oplotła pas chłopaka. Ramionami otoczyła jego plecy, przyciągając go jak najbliżej siebie. Wchodził w nią głęboko, długimi, mocnymi pchnięciami. Kiedy otworzyła oczy, zorientowała się, że patrzy na nią. Uśmiechnął się, kiedy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem jego szarych oczu. Uniosła delikatnie biodra, żeby umożliwić mu jeszcze głębszą penetrację. Wplotła palce w jego ciemnobrązowe, rozwichrzone włosy. Błagała go w myślach, żeby nie przestawał. Chciała, żeby to cudowne uczucie trwało jak najdłużej. Zdała sobie sprawę, że cokolwiek powie, nigdy nie będzie w stanie wyrazić tego, jak bardzo jej na nim zależy, jaki jest dla niej ważny, jak szalenie go kocha. Przylgnęła do niego najmocniej jak potrafiła. Oddech Matta przyspieszył jeszcze bardziej. Pchnięcia chłopaka stały się jeszcze silniejsze. Eliza poczuła jak przez jej ciało przechodzi cudowny dreszcz rozkoszy. Po całym jej wnętrzu rozlało się przyjemne uczucie ciepła. Jej ciasna szparka zaczęła pulsować i zaciskać się na sztywnym, wypełniającym ją członku chłopaka. Matt doszedł z cichym westchnieniem. Wykonał jeszcze kilka mocnych pchnięć, po czym niespiesznie wysunął się z dziewczyny.
Położył się obok, oplatając ją ramionami. Przyciągnął ją do siebie czułym, stanowczym gestem. Położyła głowę na jego ramieniu. Wtuliła się w chłopaka rozkoszując się chwilą absolutnego, niczym nie zmąconego szczęścia.
– Kocham cię Matt – powiedziała cicho.
– Ja ciebie też kocham, kociaku – odpowiedział łagodnie.
Leżeli tak przez dłuższą chwilę. Żadne z nich nie miało ochoty odsunąć się od drugiego.
– „Wszystko określają trzy podstawowe pozycje: mężczyzna na kobiecie, kobieta na mężczyźnie albo to, co teraz: kobieta i mężczyzna przedzieleni światłem.” – Matt zanucił cicho piosenkę Świetlików.
Eliza, która do tej pory leżała wtulając się plecami w ramiona chłopaka, odwróciła się do niego przodem. Spojrzała mu w oczy.
– Matt… – zaczęła cicho.
– Tak? – zapytał z czułością w głosie
– Przepraszam cię, za wszystko – powiedziała wtulając twarz w jego tors.
– Ja też przepraszam, zareagowałem zbyt gwałtownie… jak zwykle zresztą – dodał cierpko.
Dziewczyna przypomniała sobie po co w ogóle tu są. Znów poczuła ekscytację.
– Matt… naprawdę będziemy tu razem mieszkać? – spytała pełnym radości głosem.
– Jeżeli tylko zechcesz – uśmiechnął się do niej z czułością.
– Tylko my dwoje?
– Aha – odpowiedział zadowolony.
Eliza pisnęła radośnie. Usiadła na materacu, rozglądając się dookoła. Na dworze zdążyło się już ściemnić. Wciągnęła na siebie ubranie i zapaliła światło. Chłopak przyglądał się rozbawiony, jak dziewczyna z zadowoloną miną zwiedza ich własne mieszkanie. Wstał dopiero, kiedy wyszła na balkon. Wciągnął na siebie spodnie i poszedł za dziewczyną. Oplótł ją od tyłu ramionami.
– Cudowny widok – powiedziała opierając się o niego.
Pod nimi znajdowały się wypełnione jesiennymi kwiatami, oświetlone światłem gęsto poustawianych latarni, ogródki. Balkon znajdował się po wschodniej stronie budynku. Widok z niego rozciągał się na rozległą łąkę i ciemną, o tej porze dnia, ścianę lasu. W pobliżu było też niewielkie, gospodarcze jezioro. Ponieważ mieszkali na depresji, teren dookoła był górzysty i przyjemnie pofałdowany, co tylko dodawało uroku nowo powstałym przedmieściom.
– Tak naprawdę wszystko mi jedno, gdzie będę – stwierdził chłopak – bylebym mógł tam być z tobą.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Kiedy Eliza zniknęła za drzwiami, Daniel poczuł ogromny żal i wściekłość. Do tej pory wspaniały dzień, zmienił się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, w paskudny, nieprzyjemny koszmar. Chłopak zauważył, że Selena, tak jak on, z nienawiścią patrzy w kierunku drzwi. Zdjął z siebie dziewczynę i posadził ją obok, potem sam też usiadł. Chwyciła wiszącą na poręczy kanapy narzutę i okryła nią nagie ciało. Daniel prychnął. Spojrzała na niego spod długich, ciemnych rzęs. W jej spojrzeniu widać było wyraźną groźbę.
– Nie odpuściłaś, prawda? W dalszym ciągu chcesz go zdobyć? – bardziej stwierdził fakt niż zapytał chłopak.
– A ty niby odpuściłeś? – odcięła się warknięciem dziewczyna. – Cały czas zależy ci tylko na niej! Co wy w ogóle takiego w niej widzicie? – kontynuowała nieszczęśliwym, pełnym napięcia tonem Selena. – Nie jest w końcu jakimś cudem! Co ona takiego ma w sobie, że wariujecie na jej punkcie?! Czego ja nie mam? – jęknęła cicho.
Daniel doskonale wiedział, czego nie ma Selena. Była jedną z tych dziewczyn, które zwyczajnie mógłby kupić, nawet gdyby nie była specjalnie zainteresowana nim samym. Eliza taka nie była. O Elizę musiał walczyć, musiał ją zdobywać, ale nie mógł tego powiedzieć Selenie, nie jeżeli chciał mieć w niej sprzymierzeńca. Poza tym wiedział, że Elizie naprawdę na nim zależy, że się o niego troszczy i martwi, że naprawdę go kocha. Była krucha i delikatna, trzeba było się nią opiekować na każdym kroku, a jednocześnie pokazywała swój upór i niesamowity, skomplikowany charakter. To była gra, Eliza była w niej główną, wspaniałą nagrodą, a on, Daniel Maes nigdy nie przegrywał. Przywołał na usta ironiczny, pogardliwy uśmieszek.
– Ależ Maju, to nie ty stanowisz problem, tylko ona – Selena spojrzała na niego zaskoczona, że pamiętał jej prawdziwe imię, to którym nikt nie zwracał się do niej od kiedy skończyła szesnaście lat – dopóki nie pojawiła się w jego życiu bardzo często o tobie mówił – skłamał gładko Daniel. – Zraniłaś go i potrzebował czasu, żeby ci wybaczyć, ale prędzej czy później by mu przeszło… Był w tobie naprawdę zakochany – ciągnął bez mrugnięcia swoje kłamstwo Daniel.
– Naprawdę? – spytała cicho Selena przysuwając się bliżej do chłopaka.
Daniel objął ją jedną ręką, przytulił do siebie wyobrażając sobie, że to nie Selenę trzyma w ramionach.
– Ja chcę mieć dla siebie Elizę, ty chcesz Matta – powiedział spokojnie, delikatnie gładząc włosy dziewczyny. – Myślę, że zajmie nam to trochę czasu, ale w końcu dopniemy swego, zwłaszcza jeżeli mi w tym pomożesz.

—-
cdn.
Opowiadanie z bloga: http://miye.eu/

Dodał/a: Vicky w dniu 31-05-2012 – czytano 2622 razy.
Słowa kluczowe: miłość pożądanie romans Vicky
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (1)

dnia 2012-06-04 15:14:43.

kiedy nastepny rozdzial??.. Dodawaj szybciej xd

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Chabrowa Róża – Rozdział XVI"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.