Chabrowa Róża – Rozdział XIV

Tego dnia Matt był w bardzo kiepskim humorze. Nie cieszył się nawet z tego, że za chwilę odbierze swoją wymarzoną Hondę Blackbird. Coraz boleśniej uświadamiał sobie jak dobrze rozumieją się i pasują do siebie Eliza i Daniel. On sam nawet nie wiedział czy będzie w stanie zapewnić dziewczynie jakąś sensowną przyszłość, bo aż tak daleko sięgały jego dotyczące Elizy plany. Był natomiast przekonany, że z Danielem nigdy niczego jej nie zabraknie. Nawet rodzina dziewczyny traktowała go jakby od zawsze był jej członkiem.
Podły nastrój przeszedł chłopakowi dopiero, kiedy wsiadł na nowy motocykl. Miał nadzieję, że Eliza już się obudziła, bo naprawdę chciał ją zabrać na przejażdżkę, zwłaszcza, że wrzesień w tym roku był nadzwyczaj ładny. Ku jego zaskoczeniu i radości, zauważył ją już kiedy wjechał na hotelowy parking. Siedziała na osłoniętej drewnianą pergolą ławce. Czytała jakąś książkę. Gdy tylko usłyszała warkot silnika, natychmiast podniosła głowę. Na jej twarzy zagościł pogodny, zachwycony uśmiech. Zerwała się z ławki i podbiegła do chłopaka. Matt podał jej zapasowy kask. Usiadła za nim, obejmując go w pasie.
– I jak się sprawuje twoja nowa maszyna? – zapytała wesoło.
– Zaraz się przekonasz – roześmiał się chłopak.
Ruszyli. Matt przyspieszył, dopiero kiedy opuścili bajeczne, turystyczne miasteczko. Nie zamierzał jednak wypróbowywać wszystkich możliwości swojego nowego motocykla. Nie chciał szarżować, nie kiedy jechała z nim Eliza. Za bardzo troszczył się o dziewczynę. Wrócili pod hotel dopiero po dobrych dwóch godzinach. Ola i Sandra opalały się, korzystając z resztek letniego słońca. Podeszły do nich, z zainteresowaniem oglądając nową Hondę Matta.
– Nas też przewieziesz? – zapytała z nadzieją Ola.
Chłopak chciał zaprotestować, niespecjalnie zachwycony tym pomysłem, ale ubiegła go Eliza.
– Pewnie, że was przewiezie. Jest super – oznajmiła entuzjastycznie podając Oli kask.
Zachwycona siostra Daniela, zajęła miejsce pasażera. Matt przeklął się w duchu, za zbyt wolną reakcję, teraz już jednak zwyczajnie nie miał wyjścia. I tyle by było z cudownych planów, spędzenia całego dnia z ukochaną. Odpalił motocykl i niechętnie ruszył spod hotelu.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
To była dla Daniela cudowna, niezapomniana noc. Zapragnął, żeby każda tak właśnie wyglądała. Przyzwyczajony do wczesnego wstawania, wyśliznął się cicho z łóżka, nie budząc śpiącej obok dziewczyny. Miał zamiar jakiś czas popływać, a na potem, jak Eliza już się wyśpi, ułożył znacznie ciekawsze plany. Kiedy wrócił do pokoju, dziewczyny już jednak nie było. Teraz stał przed hotelem, zachmurzony jak gradowe niebo i patrzył jak Eliza zsiada z motocykla, a potem jak gdyby nigdy nic całuje Matta. Bolało, jak zwykle cholernie bolało. Daniel nie był pewien czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczai. W jego głowie już od pewnego czasu powstawał plan. Nie liczyło się to, co będzie musiał poświęcić.
Mile zaskoczyło go, to, że Matt odjechał z Olą, zostawiając Elizę i Sandrę same. Natychmiast podszedł do dziewczyn, przywołując na twarz wesoły uśmiech. Stanął za Elizą i objął ją od tyłu ramionami.
– Wyspałaś się? – spytał pogodnym tonem.
– Aha – odpowiedziała wesoło. – Nawet bardzo. Wiesz, że przegrałeś zakład? – zapytała.
Odwróciła się do niego. Wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w policzek. To też Daniela zabolało. Wolałby o wiele, wiele więcej.
– Pamiętam – jęknął cierpiętniczo. – Kiedy zamierzasz odebrać nagrodę?
Dziewczyna udała, że się nad tym zastanawia.
– Sądzę, że u ciebie w domu – odpowiedziała po krótkiej chwili. – Nie zamierzam zmarnować ani chwili z tak ciekawie zapowiadającego się dnia.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Niedziela była ładnym, słonecznym dniem. Tylko chłodne powietrze przypominało o schyłku lata i zbliżającej się jesieni. Eliza uwielbiała jeździć z Mattem na motorze. Było to dla niej tak samo pasjonujące i cudowne przeżycie jak jazda konna. Kiedy zatrzymali się na ogrodzonym terenie wiejskiej posiadłości rodziców Daniela, była absolutnie szczęśliwa. Gdy tylko zwinnie zsunęła się na ziemię, zaraz podbiegła do niej biała, puchata kulka.
– Snowy! – zawołała radośnie. – Tęskniłeś za mną?
Piesek skakał na nią, merdając wesoło ogonem. Ukucnęła przy nim, głaszcząc go i drapiąc za uszami. Gdy Matt ukucnął przy dziewczynie, szczeniak niemal oszalał z radości.
– No ba, pewnie, że tęsknił. Sam też bym za tobą tęsknił – odezwał się rozbawiony chłopak, przewracając psiaka na plecy i drapiąc go po brzuchu.
– Mam nadzieję, że byś tęsknił – odpowiedziała wesoło Eliza.
Przysunęła się bliżej do Matta. Oplotła ramionami jego szyję. Pocałowała go w usta. Chłopak stracił równowagę i przewrócił się, na ciągle jeszcze zieloną trawę, ozdobnego ogródka. Pociągnął za sobą dziewczynę. Znalazła się nad nim. Znów go pocałowała. Przyciągnął ją do siebie. Zaborczo objął ramionami, jakby nigdy nie planował jej wypuścić z uścisku. Mruknęła cicho. Położyła głowę na jego torsie. Tak było dobrze. Cudownie. Wspaniale.
– Kocham cię, kociaku – powiedział Matt, przyglądając jej się zachwyconym wzrokiem.
– Ja ciebie też – odpowiedziała jeszcze bardziej zadowolona.
Leżeli tak wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę. Biały wilczek zaczepiał ich co chwilę, to liżąc któreś po twarzy, to szarpiąc za ubranie. Potem odbiegał odrobinę, by uszczęśliwionym wrócić z jakimś nowym trofeum w swoich małych, szczenięcych kiełkach.
– Kociaku… – zaczął rozmowę Matt. – Dręczy mnie jedna rzecz…
– Mhm? – zapytała Eliza. – Co takiego?
– Może mi wreszcie powiesz, o co założyliście się z Danielem?
Policzki dziewczyny zaróżowiły się uroczo.
– Kiedy to głupi zakład – powiedziała dziewczyna, chowając twarz w jego skórzanej kurtce.
Odwrócił się na bok, żeby móc na nią spojrzeć.
– I tak się dowiem, prawda? Więc może lepiej by było gdybyś mnie z góry uprzedziła…
Eliza westchnęła.
– Pewnie masz rację. Przez jeden dzień będzie moim niewolnikiem – powiedziała zawstydzona.
Matt pokręcił głową. Uśmiechnął się do niej ponuro.
– I to samo czekało by ciebie? – zapytał. Dziewczyna niepewnie przytaknęła. – W takim razie naprawdę się cieszę, że pomogłem ci wygrać ten wasz idiotyczny zakład. No nic to, mam nadzieję, że dzięki temu będziemy mieli przynajmniej dobrą zabawę.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Siedzieli we czworo w altance, w przepięknie urządzonym ogrodzie państwa Maes. Ola zaprosiła Sandrę, żeby wraz z przyjaciółką napawać się nieszczęściem swojego brata. Eliza nie zamierzała odpuszczać Danielowi. Tego dnia robił za dobrego, gotowego na wszystko lokaja.
– Daniel, skończyły się nam drinki – zawołała z lubością Olka, kiedy jej brat przyszedł z zamówionym wcześniej przez dziewczyny sokiem.
Chłopak zmierzył ją wściekłym spojrzeniem zielonych oczu. Nie przeszkadzało mu to, że Eliza nim rozporządza, ale żeby wszyscy mogli, to była już zdecydowana przesada.
– Coś kiepsko ci idzie – odezwała się Eliza, przekornie przekrzywiając głowę na bok.
– Miałem usługiwać tobie, nie wszystkim dookoła – jęknął chłopak.
Dziewczyna roześmiała się wesoło.
– Ty przegrałeś, ona wygrała – odezwał się Matt rozbawionym głosem. – Jeżeli dobrze zrozumiałem zasady, robisz to co ci powie.
Daniel spojrzał groźnie na przyjaciela, ale miał swój honor i nie zamierzał się wycofywać z zakładu. Z ponurym wyrazem twarzy wyszedł z altanki, żeby przynieść zamówione przez dziewczyny drinki.
– Nie przesadzamy trochę? – zaniepokoiła się Eliza, kiedy zniknął im z pola widzenia.
– Należy mu się – roześmiała się Ola. – Całe życie jemu ktoś usługuje, niech zobaczy jak to fajnie.
Eliza westchnęła, podciągając nogi na drewnianą ławkę i plecami opierając się o bok Matta.
– Ja tylko nie chciałabym przegiąć. Nie chcę, żeby się obraził.
– E tam, przesadzasz – wtrąciła się Sandra. – W końcu to on przegrał zakład. Uważasz, że tobie by odpuścił?
Eliza wzruszyła ramionami. Nie miała pojęcia co wykombinowałby Daniel.
– Na pewno nie – powiedziała zupełnie poważnie Olka. – Znam swojego brata. Miałabyś znacznie gorzej niż on teraz.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Przez cały dzień ganiali Daniela na posyłki. Wszyscy poza samym chłopakiem bawili się znakomicie. Za namową dziewczyn, Eliza kazała mu przygotować dla nich, w porze obiadowej piknik, a wieczorem ognisko. Daniel wykonywał polecenia sumiennie, jedynie od czasu do czasu marudząc coś pod nosem. Ola i Sandra przerzucały się coraz to nowymi pomysłami na to, jak pognębić chłopaka, Eliza jednak hamowała ich zapędy. Przegrał zakład i musiał ponieść tego konsekwencje, ale dziewczyna nie chciała go za nic karać. W zupełności wystarczało jej to, że się dobrze bawią.
Matt nie potrafił wysiedzieć zbyt długo bezczynnie i po krótkiej chwili nabijania się z przyjaciela, zaczął mu aktywnie pomagać w rozpalaniu ogniska. Lekko zawstydzone Ola i Sandra zniknęły w kuchni z zamiarem zdobycia prowiantu. Eliza natomiast, której nie opuszczał dobry humor, zajęła się swoim szczeniakiem, który cierpliwie i z upodobaniem plątał się wszystkim pod nogami, przez cały, długi dzień.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Słońce zbliżało się ku zachodowi. Eliza bawiła się rzucając Snowy’emu piłeczkę. W jej polu widzenia pojawiła się jakaś sylwetka. Już z daleka rozpoznała Adama. Nie widziała chłopaka od czasu ostatniego ogniska, mimo, że często zaglądała do stajni. Wyraźnie jej z jakiegoś powodu unikał. Poczuła się odrobinę zaskoczona, kiedy sam do niej podszedł.
– Cześć – zaczął, kiedy znalazł się przy dziewczynie.
Spojrzała na niego pytająco. Nie miała pojęcia skąd te nagłe zmiany w zachowaniu chłopaka. Bardzo go zdążyła polubić i raniło ją to, że jej unikał.
– Cześć… – odpowiedziała niepewnie.
– Chciałem cię przeprosić za moje zachowanie – powiedział patrząc jej w oczy. – Daniel zagroził mi, że jeżeli będę z tobą dalej rozmawiał, stracę pracę. Teraz to już nie ma znaczenia.
Eliza popatrzyła na niego zaskoczona. Nie mogła uwierzyć, w to co przed chwilą powiedział. Chłopak jednak miał zupełnie poważną i dosyć smutną minę. Wyraźnie było mu przykro, że jej to mówi.
– Jak to? – zapytała głupio, bo nic lepszego nie przyszło jej do głowy.
– Bardzo mi pomogłaś i dzięki tobie podjąłem ważną decyzję – odpowiedział dziewczynie. – Pogodziłem się z ojcem. Wracam do domu. Lubię moją pracę tutaj, ale nie chcę być uzależniony od humoru głupich dzieciaków, które uważają, że im wszystko wolno. Tu masz mój numer i maila – podał dziewczynie starannie złożoną kartkę – odezwij się jakbyś kiedyś była w Poznaniu.
Eliza skinęła głową. Impulsywnie zarzuciła chłopakowi ramiona na szyję i pocałowała w policzek. Wiedziała, że czeka ją długa i nieprzyjemna rozmowa z Danielem.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Eliza wróciła do domu naprawdę rozżalona. Nie miała ochoty dalej się bawić. To co powiedział jej Adam, zupełnie zepsuło dziewczynie humor. Bez słowa minęła w drzwiach Daniela i wbiegła po schodach na górę. Usiadła na podłodze w tymczasowym pokoju Matta. Podwinęła pod siebie nogi i wtuliła twarz w kolana. W jej oczach zalśniły łzy. Jakaś cząstka dziewczyny próbowała krzyczeć, że to nie możliwe, że Daniel wcale nie był taki, wiedziała jednak, że Adam nie miał najmniejszego powodu, żeby ją okłamywać. Daniel był jednym, z tych nadętych, snobistycznych dzieciaków, które wszystkich dookoła uważały za gorszych od siebie. Tak wyglądała bolesna rzeczywistość.
Eliza usłyszała cichy zgrzyt, otwierających się drzwi. Podniosła głowę. W progu stanął Daniel. Patrzył na nią. Podszedł do dziewczyny i ukucnął przy niej.
– O co chodzi? – spytał wyraźnie zaniepokojonym głosem.
– Nie ważne – powiedziała cierpko.
Nie miała ochoty na tą rozmowę. Ani teraz, ani nigdy.
– Eliza… jestem twoim przyjacielem – powiedział cicho, siadając obok dziewczyny. – Możesz mi powiedzieć, cokolwiek by to nie było.
Dziewczyna obrzuciła go niechętnym spojrzeniem.
– Chcesz wiedzieć o co chodzi? – warknęła na chłopaka, wyzwalając całą swoją frustrację i zawód. – O to, że jesteś potwornym dupkiem, Daniel!
Popatrzył na nią wzrokiem zbitego psa.
– Co znowu zrobiłem źle? – westchnął.
– Czemu zabroniłeś Adamowi się do mnie odzywać? – zapytała odrobinę spokojniej, w jej głosie nie było już gniewu, zostały w nim tylko zawód i smutek.
– Więc o to chodzi – powiedział odrobinę uspokojony. – A jak ci się wydaje, czemu to zrobiłem?
– Bo jesteś cholernym kretynem? – zapytała ironicznie.
– Nie, bo jestem o ciebie potwornie zazdrosny. Jak na mój gust, za bardzo się z nim zaprzyjaźniłaś – powiedział z sarkazmem, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
– Zachowałeś się jak ostatnia świnia – stwierdziła dziewczyna cicho.
– Wiem – przyznał szczerze Daniel – ale co niby miałem twoim zdaniem zrobić? Nie wystarczy ci, że bawisz się nami dwoma? Postanowiłaś sobie znaleźć kolejną ofiarę?
Eliza gwałtownie wstała. Słowa Daniela zabolały ją do żywego. Wiedziała, że chłopak ma rację i sama tylko się oszukuje, przedłużając tą sytuację w nieskończoność. Mimo to nigdy nie sądziła, że któryś z nich w ten sposób jej to wygarnie.
– Masz rację – powiedziała cicho, nie patrząc na niego. – Nie możemy tego tak dłużej ciągnąć. Przykro mi, że tak bardzo cię ranie, Daniel – rzuciła łamiącym się głosem, a potem wybiegła z pokoju.
– Eliza, ja nie to miałem na myśli! – krzyknął za nią nagle przestraszony chłopak, ale dziewczyna nie miała już szans go usłyszeć.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Daniel był cholernie zły na siebie, że też zawsze musiał coś takiego palnąć. Na dodatek za późno pobiegł za Elizą i teraz nigdzie nie mógł jej znaleźć. Otworzył barek w gabinecie ojca i wyciągnął butelkę whisky. Miał wszystkiego serdecznie dość. Nalał sobie pełną szklankę i wypił ją praktycznie duszkiem. Nie pozwoli jej odejść. Do tej pory miał jakieś skrupuły, ale teraz, kiedy znowu stała przed nim możliwość utraty dziewczyny, stwierdził, że jest gotowy na wszystkie konsekwencje. Zrobi to co będzie musiał, byleby tylko Eliza była jego. Nic więcej nie miało znaczenia.
Chłopak nalał sobie kolejną szklankę. Usiadł pod przeszkloną gablotą. Po głowie snuły mu się ponure myśli. Miał plan i z tą właśnie chwilą, zdecydował się wprowadzić go w życie.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Daniel podszedł uśmiechnięty do Elizy. Był wyraźnie pijany. Poderwał dziewczynę z podłogi. Wziął ją na ręce i przytulił do siebie.
– Co robisz? – spytała odrobinę przestraszona.
– Nic – powiedział z szerokim uśmiechem. – Zwyczajnie mam na ciebie ochotę.
Zaniósł ją do swojego pokoju, nie położył jednak dziewczyny na łóżku. Postawił ją na podłodze i zaczął powoli rozbierać, cicho przy tym mrucząc. Ponieważ wieczór był chłodny, miała na sobie niebieskie jeansy i kraciastą koszulę w podobnym kolorze.
– Daniel… – wyszeptała cicho.
Próbowała się wyrwać. Nie do końca rozumiała swój strach, ale wiedziała, że z chłopakiem jest coś nie w porządku.
– Cii – powiedział rozpinając jej koszulę. Przytrzymał jej ręce. – Lubisz być poniżana i zmuszana do różnych rzeczy, prawda?
– Przestań – jęknęła. – Puść mnie! – to był już prawie krzyk.
Roześmiał się.
– O nie – powiedział. – Skoro jemu wolno, to mnie też.
Strach w Elizie narastał z każdą chwilą. Co on sobie myślał? Przy Mattcie czuła się spokojna, ufała mu. Daniel był pijany i nieobliczalny. Przerażał ją.
Rozebrał ją już do bielizny. Z lubością, powoli zdjął z niej stanik. Brutalnie pocałował broniącą się dziewczynę. Wargami miażdżył jej usta. Na siłę wpychał swój język do środka. Pochylił się i wziął do ust jeden z jej sterczących, twardych sutków. Przygryzł go lekko. Jęknęła.
– Daniel, proszę – wyszeptała.
Znowu się roześmiał.
– Prosić zaraz będziesz – powiedział aksamitnym głosem, całując szyję dziewczyny – o więcej.
Teraz Eliza była w samych majtkach. Miała na sobie czarne, jednolite stringi. Daniel dał jej lekkiego klapsa na gołą pupę. Pisnęła. Chłopak zamruczał zadowolony. Z szuflady szafki nocnej wyciągnął wyłożone czarnym futerkiem kajdanki. Oddech Elizy przyspieszył. Owszem, lubiła się czuć bezradna, ale nie wtedy kiedy tak się bała.
– Daniel, błagam cię, nie rób tego – spróbowała jeszcze raz.
Chłopak uderzył ją ponownie. Tym razem mocniej.
– Za każde następne słowo, które wypowiesz, dostaniesz pasem – wymruczał jej do ucha. – Wolno ci wymawiać tylko moje imię.
Oczy Elizy rozszerzyły się ze zdumienia i strachu. W ogóle nie poznawała Daniela. Z każdą mijającą minutą coraz bardziej się go bała.
Chłopak zaprowadził dziewczynę do niewielkiego, drewnianego biurka. Otworzył kajdanki i przykuł ją do wystającej po drugiej stronie belki, tak, że musiała się położyć, wypinając pupę. Rozebrał się. Otarł się o jej pośladki swoim sterczącym penisem.
– Teraz jesteś tylko moja – powiedział rozmarzony. – Nie masz jak mi uciec.
Eliza zagryzła zęby. Jej umysł ogarniała panika. Chłopak poszedł po coś jeszcze. Kiedy odwróciła głowę, żeby zobaczyć, co robi Daniel, jej włosy, złota falą, opadły na oczy.
Zadrżała. Chłopak niósł ze sobą dwa niebieskie wibratory. Wyglądały na żelowe. Obydwa miały kształty delfinków, jeden był mały i cienki, drugi grubszy, na baterie, z możliwością wibracji. Chciała gwałtownie zaprotestować, bała się jednak odezwać, więc tylko złączyła nogi.
Daniel podszedł do niej. Położył ręce na jej pośladkach. Ścisnął lekko. Potem przesunął opuszkami palców po wyprężonych plecach dziewczyny.
– Coraz bardziej mi się podobasz – zamruczał. – Nawet nie wiesz jaką mam na ciebie ochotę.
W oczach Elizy zalśniły łzy, spowodowane strachem i bezradnością. Chłopak włożył rękę między jej uda. Palcami dotknął łechtaczki. Dwa wsunął do środka, ruszając nimi delikatnie. Szeroko rozsunął nogi dziewczyny. Włączył większy wibrator. Przesunął nim po pośladkach dziewczyny. Pochylił się nad nią i jedną ręką zaczął ściskać lewą pierś dziewczyny. Potem przyłożył do jej sutka wibrującego delfinka. Jęknęła cichutko. Przesunął językiem po jej karku. Kiedy znów włożył rękę między nogi dziewczyny, jej cipka była zdecydowanie bardziej mokra.
Znów włożył w nią palce i zaczął nimi szybko posuwać dziewczynę. Oddychała coraz szybciej. Po jej policzkach spływały łzy. Po dłuższej chwili wyjął z niej palce, a zamiast nich włożył w cipkę Elizy wibrator. Wsuwał go po trochu, coraz głębiej, aż wreszcie wszedł prawie cały. Zaczął nim delikatnie poruszać. Znów dał dziewczynie klapsa. Wyraźnie mu się to spodobało. Teraz jego palec powędrował do drugiej dziurki. Udem przytrzymywał wibrator, żeby się nie wysunął ze szparki dziewczyny. Posuwał ją zarówno w cipkę jak i pupę. Eliza nie potrafiła powstrzymać westchnień i cichych jęków.
Daniel sięgnął po żel do zabaw intymnych, który postawił na szafeczce obok. Zanurzył w nim mniejszego delfinka. Wyjął z dziewczyny palec i do jej pupy przysunął mniejszy wibrator.
– Nie! – krzyknęła przestraszona.
– Ostrzegałem – oznajmił z nutką satysfakcji w głosie.
Podniósł leżący na podłodze pasek. Szeroko otwarte oczy Elizy były pełne łez.
– Daniel… błagam… przestań… – szepnęła przez łzy. – Zrobię co zechcesz.
– Owszem, zrobisz – powiedział dosyć ostro – a teraz chcę, żebyś była cicho, kiedy będę wymierzał ci stosowną karę.
Dziewczyna otwarcie płakała. Coraz silniejsze uderzenia spadały na jej wypiętą pupę. Jej pośladki stały się zupełnie czerwone. Chłopak co jakiś czas poruszał wibratorem w jej wnętrzu. Po kilkunastu razach odłożył pasek i ponownie wziął delfinka. Powoli zaczął go wsuwać w ciasną dziurkę łkającej dziewczyny. Poruszał w niej teraz dwoma wibratorami. Swoim członkiem ocierał się o jej uda.
– Którą dziurkę mam wybrać? – zapytał lubieżnie. – Nie mogę się już doczekać – mruknął.
Eliza bała się odezwać. Zamknęła oczy mocno zaciskając powieki. Miała nadzieję, że skończy i da jej spokój, nie była tego jednak pewna. Daniel wysunął delfinka z jej pupy. Nasmarował żelem swojego członka. Powoli zaczął napierać na jej ciasną dziurkę. Ręce położył na wypiętych, piekących pośladkach dziewczyny. Znów dał jej klapsa. Sprawiało mu to ogromną przyjemność. Wsunął się w nią głębiej, a potem zaczął się powoli poruszać w dziewczynie.
W pewnym momencie do pokoju wszedł Matt.
– Szukałem… – zaczął, a potem zamarł.
Spojrzał na zapłakane, błagalnie patrzące na niego, spod burzy jasnych włosów, chabrowe oczy dziewczyny. Na jej czerwone, piekące pośladki. Zareagował natychmiast. Brutalnie odepchnął Daniela od dziewczyny, co nie było trudne, bo chłopak był naprawdę mocno pijany. Zatoczył się w tył i upadł na łóżko. Matt rzucił się, żeby uwolnić Elizę. Kiedy zdjął kajdanki, dziewczyna się natychmiast wyprostowała. Przylgnęła do niego łkając. Kurczowo zacisnęła ręce na jego koszuli. Sięgnął ręką między jej nogi i wysunął wystający z cipki wibrator. Odłożył go na stolik. Wziął dziewczynę na ręce i wyniósł z pokoju.
Zaniósł Elizę do pierwszej lepszej sypialni. Włączył światło. Postawił ją na ziemi i obejrzał dokładnie. Wściekłość na głupotę Daniela rosła w nim z każdą chwilą.
– Nic ci nie jest kociaku? – zapytał.
Dziewczyna pokręciła głową. Drżała. Przytulił ją do siebie, a ona wtuliła się w niego jak mała dziewczynka.
– Powinienem cię lepiej pilnować – szepnął kładąc ją na łóżku. Przykrył Elizę kołdrą. – Nie miałem pojęcia, że ten kretyn… – zabrakło mu słów. – Przepraszam – powiedział cicho. – Cholernie cię przepraszam.
Matt tulił dziewczynę do siebie głaszcząc jej włosy. W końcu, zmęczona łkaniem, zasnęła w jego ramionach.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Kiedy Eliza zasnęła, Matt poleżał przy niej jeszcze chwilę. Chciał mieć pewność, że dziewczyna się nie obudzi. Potem wstał i wyszedł z pokoju. W dalszym ciągu buzowała w nim wściekłość. Chwilę później stał już w drzwiach pokoju Daniela. Chłopak siedział pod ścianą z butelką whisky.
– Co ci odwaliło? – zapytał Matt cichym, groźnym głosem.
– Odpierdol się ode mnie – powiedział Daniel upijając jeszcze trochę zawartości butelki.
– Mogłeś zrobić jej krzywdę! – warknął Matt. – Nic cię to nie obchodzi?
– Ja mogłem, a ty nie? – prychnął Daniel. – Za każdym razem tak ją traktujesz. Uznałem, że ona po prostu to lubi, skoro ciągle jest z tobą.
– Ja wiem co robię, idioto! Nie zauważyłeś, że to co robimy, sprawia Elizie przyjemność? Czy ty widziałeś, jak się czuła dzisiaj z tobą?
Daniel wzruszył ramionami.
– Jeżeli jej się nie podobało, to dlaczego była mokra?
Matt z niedowierzaniem spojrzał na przyjaciela.
– Czy ty naprawdę jesteś aż tak głupi? – zapytał. – Cofam nasz układ – powiedział cicho. – Nigdy więcej nie waż się jej dotykać – oznajmił cichym, groźnym tonem, a potem wyszedł z pokoju.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Eliza obudziła się odrobinę zdezorientowana. Leżała w dużym łóżku przykryta białą, atłasową kołdrą. Rozejrzała się po pokoju. Obok niej, podparty na łokciu, leżał Matt. Był w ubraniu. Wpatrywał się w dziewczynę uważnie.
– Dzień Dobry – powiedział, kiedy zauważył, że się obudziła.
Ziewnęła przeciągając się jak mały kotek. Przysunęła się bliżej do chłopaka. Przytulił ją do siebie.
– Dobrze się czujesz? – spytał z troską w głosie.
– Myślę, że tak – powiedziała nie odsuwając twarzy od jego czarnej koszuli.
– Wrócimy dzisiaj do domu – powiedział cicho. – Dobrze?
– Mhm, będę jechała z tobą na motorze? – spytała niepewnie.
Chłopak uśmiechnął się. Spojrzał na nią z czułością. Delikatnie pogładził jej włosy.
– Co tylko zechcesz – powiedział.
Eliza mruknęła zadowolona. Odsunęła się odrobinę od chłopaka i pocałowała go w usta.
– W takim razie idę się ubrać – oznajmiła wesoło.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Wyruszyli od razu gdy tylko Eliza była gotowa. Żadne z nich nie miało ochoty na spotkanie z Danielem. Dziewczyna nie rozumiała, co tak bardzo go zmieniło. Miała nadzieję, że zwyczajnie mu przejdzie.
Październik i rozpoczęcie roku akademickiego zbliżały się dużymi krokami. Ani Eliza ani Matt nie rozmawiali z Danielem. Wspólne mieszkanie w takiej atmosferze było istną udręką. Dziewczyna niepokoiła się jak będą wyglądały jej studia, skoro miała być z chłopakiem na jednym roku. Znów zaczynała się bać.
Kilkakrotnie rozmawiała z Mattem o przeprowadzce. Obydwoje tego chcieli, nie mieli jednak wystarczającej ilości pieniędzy, żeby utrzymać się we własnym mieszkaniu. Nic nie układało się po ich myśli.

—-
opowiadanie z bloga http://miye.eu/

Dodał/a: Vicky w dniu 21-05-2012 – czytano 2689 razy.
Słowa kluczowe: miłość pożądanie romans Vicky
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (2)

p!dnia 2012-05-26 21:37:36.

Wszystko skonczy sie dobrze ona bedzie z mattem a daniel z ta dziewczyna z baru

🙂dnia 2012-11-02 09:55:30.

Jaką dziewczyną z baru ??

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Chabrowa Róża – Rozdział XIV"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.